Nowe technologie. Jak wpłyną na ubezpieczenia?

Zmiany technologiczne odciskają swoje piętno na każdym obszarze naszej rzeczywistości. Ich wpływowi ulegają i ulegać będą też ubezpieczenia. Można się jednak spodziewać, że zmiany dotyczyć będą raczej dystrybucji i obsługi ubezpieczeń niż samych produktów.

Fani kultowego filmu Roberta Zameckisa „Powrót do przyszłości" doczekali się w końcu dnia, kiedy Marty McFly wylądował w naszej teraźniejszości. Bohater trylogii w jednej z części przeniósł się w „przyszłość" i już w 1989 roku, kiedy to kręcono słynne „Back to the Future", miał możliwość zobaczyć świat z 21 października 2015 roku. Choć zazwyczaj oglądamy ten film z przymrużeniem oka, to trzeba przyznać, że jego twórcom całkiem nieźle udało się przewidzieć rozwój technologii. Latających deskolotek nie ma co prawda jeszcze w sprzedaży, a nad samosznurującymi się butami podobno Nike dopiero pracuje, ale specjalne gogle noszone przez bohaterów jako żywo przypominają rozwiązanie Google'a – Google Glass, aparaty fotograficzne z funkcją rozpoznawania twarzy nas nie szokują, dron z kamerą to już niemal codzienność, podobnie jak identyfikacja odciskami palców. Nieco gorzko należy też przyznać, że całkiem trafnie w „Powrocie do przyszłości" przewidziano osłabienie więzi społecznych i zaangażowanie w indywidualne zajęcia w wirtualnym świecie.

Przewidywanie przyszłości jest zresztą wyzwaniem nie tylko dla twórców filmów. Dużo poważniej muszą się nim zajmować osoby odpowiadające za rozwój firm. Jak będzie wyglądać technologia jutra? Jakie będzie miejsce oferowanych przez nas produktów i usług w nowym otoczeniu technologicznym? Jak nadążyć za zmianami, a jeszcze lepiej – wyprzedzić je? Do dobrego prognozowania niezbędna jest znajomość aktualnych trendów.

Internet rzeczy
Jednym z najsilniej zarysowujących się trendów technologicznych ostatnich lat jest Internet rzeczy (Internet of Things). Kiedy zastanowimy się, co jest podłączone do internetu, na myśl przyjdą nam komputery stacjonarne, laptopy, tablety, coraz częściej telefony komórkowe. To jednak nie wszystko. Do internetu podłączane są również różne urządzenia badające otoczenie i komunikujące się ze sobą – ich sieć to właśnie Internet rzeczy. Takie czujniki w zależności od przeznaczenia mogą przekazywać informacje o położeniu jakiegoś przedmiotu, o właściwościach jego otoczenia – np. temperaturze, wilgotności, obecności substancji chemicznych itp.

W ubezpieczeniach najbardziej rozpowszechnionym sposobem użycia Internetu rzeczy jest telematyka, wykorzystywana przy ubezpieczeniach komunikacyjnych (na polskim gruncie nieśmiało, ale z pewnymi sukcesami na Zachodzie). Z tego typu technologii korzystają również systemy obsługi flot i lokalizatory GPS zabezpieczające pojedyncze pojazdy.

W Internet rzeczy wpisują się także smart homes, czyli tzw. inteligentne domy czy biura, które dzięki temu, że są wyposażone w urządzenia połączone z internetem i potrafiące komunikować się ze sobą, ułatwiają życie swoim lokatorom. Ułatwiają też życie ubezpieczycielom – detektory mogące wykryć pożar, zalanie, podwyższoną wilgotność czy włamanie to niewątpliwe zalety chronionego mienia.

Jeszcze ciekawsze wydają się zastosowania tego typu technologii w ubezpieczeniach na życie i zdrowotnych. Chodzi przede wszystkim o urządzenia kontrolujące stan zdrowia i konkretne jego parametry (np. ciśnienie krwi, poziom glukozy, pracę serca). Znaczną popularność zdobywają urządzenia służące do monitoringu aktywności fizycznej. Monitorować zresztą można także... staranność w myciu zębów. Jeden z ubezpieczycieli działających w Stanach Zjednoczonych ustala składkę na ubezpieczenie zdrowotne obejmujące wizyty u dentysty m.in. na podstawie danych przekazywanych przez podłączoną do internetu szczoteczkę do zębów...

Szansa i zagrożenie
Tego typu rozwiązania to zarazem szansa dla ubezpieczycieli, bo mogą lepiej określać ryzyko, jak i zagrożenie przynajmniej dla części biznesu. Urządzenia zbierające dane o ubezpieczonych nie tylko minimalizują niepewność co do możliwości realizacji niektórych ryzyk, lecz także pomagają zapobiec niektórym szkodom. Chodzi o przypominanie ubezpieczonym np. „Zwolnij", „Spożywaj mniej cukru", „Wezwij hydraulika". Taka relacja wymaga jednak regularnego kontaktu, którego ubezpieczyciele z klientami nie mają. W ciągłym kontakcie z klientem są natomiast tacy giganci jak Google czy Apple i to oni mogą dzięki tej relacji wygrać w wyścigu w ramach takiego biznesu. Pytanie, czy zechcą...

Jak na razie Google odżegnuje się od bycia ubezpieczycielem. Swoją działalność ogranicza do prowadzenia porównywarki ubezpieczeń komunikacyjnych i widzi się w roli dostawcy leadów dla ubezpieczycieli, agentów i brokerów. Na razie najwięksi amerykańscy ubezpieczyciele komunikacyjni nie przystąpili do współpracy z porównywarką, honorowo zapewniając, że nie chcą być porównywani tylko na podstawie ceny. Być może z czasem – i rosnącą potęgą Google'a – zdanie zmienią. Jeśli Google będzie chciał, to ma predyspozycje, aby mocno pozmieniać rynek. Doświadczenia biur podróży czy wypożyczalni kaset wideo pokazują, że wejście do gry internetowego gracza może sporo namieszać. Ubezpieczycielom będzie bardzo trudno konkurować z gigantem i jego możliwościami technologicznymi w zakresie wnioskowania z big data oraz wiedzy o zachowaniach klientów.

Apetyt na mocne wejście w ubezpieczenia ma natomiast chiński konkurent Google'a – wyszukiwarka Baidu, która we współpracy z Allianzem tworzy spółkę joint-venture mającą na celu dystrybucję rozwiązań ubezpieczeniowych online.

Casco jak casco
Otaczające nas zmiany technologiczne będą miały istotny wpływ na ubezpieczenia. Nie doprowadzą jednak prawdopodobnie do zmiany samego produktu ubezpieczeniowego, a raczej odcisną swoje piętno na kanałach, procesie sprzedaży i sposobie taryfikowania ryzyka. Coraz więcej mówi się o cyfryzacji klientów, o tym, że zakupu chcą dokonać możliwie łatwo, coraz chętniej za pośrednictwem internetu, być może dedykowanej aplikacji. Podobnie w trakcie korzystania z ubezpieczenia czy likwidacji szkody coraz chętniej sięgać będą po zdobycze technologiczne. Do wcześniej wymienionych przykładów obrazujących to zjawisko dodajmy jeszcze jeden: MetroMile dla kierowców Ubera, które umożliwia rozróżnienie między jazdą indywidualną a jazdą jako kierowca Ubera i „włączanie" oraz „wyłączanie" odpowiedniego ubezpieczenia w zależności od charakteru przejazdu.

Zmiany technologiczne mogą też zmienić balans między poszczególnymi produktami. Spójrzmy na przykład prognozowanej przyszłości motoryzacji. Z czasem samochody będą miały więcej funkcji wspierania jazdy, a ostatecznie to komputer będzie prowadził auto, a nie człowiek. W konsekwencji należy się spodziewać zmniejszenia liczby wypadków na drodze, ale jeśli już do wypadku dojdzie, to nieco inaczej niż obecnie będzie wyglądał rozkład odpowiedzialności. Czy za wypadek powinien odpowiadać posiadacz samoprowadzącego się pojazdu? Czy może raczej jego wytwórca? Odpowiedzialność kierowcy zostanie zastąpiona odpowiedzialnością wytwórcy za produkt. A to może istotnie zmienić duży dziś rynek ubezpieczycieli komunikacyjnych.

Nadal jednak obracamy się i pewnie będziemy się obracać wśród tych samych produktów ubezpieczeniowych i nawet tak rewolucyjne zmiany jak – dajmy na to – wprowadzenie latających samochodów, które wyobrażali sobie twórcy „Powrotu do przyszłości", nie doprowadzi do powstania zupełnie nowych ubezpieczeń. Za taką małą rewolucję można by uznać przykładowo wprowadzenie dronów. To, co jednak zmieniło kilka innych branż, ubezpieczycieli specjalnie nie dotknęło. Trzeba było tylko wprowadzić ubezpieczenie OC posiadacza takiegoż drona, no i casco. Ale czy coś w tym rewolucyjnego? Nie, casco jak casco.

Wspomniane drony przynoszą jednak powiew świeżości w nieco inne zakamarki ubezpieczeń – niektórzy ubezpieczyciele wykorzystują je do likwidacji szkód. Przykładowo na polskim rynku zdjęcia robione przez drony są wykorzystywane do oceny rozmiaru szkód w ubezpieczeniach rolnych. I to kolejny dowód na to, że zmiany technologiczne wywierają raczej niewielki wpływ na samo serce ubezpieczeń, za to odciskają swoje piętno na takich gałęziach ubezpieczeń jak likwidacja czy wspomniana wcześniej dystrybucja.

Świat się zmienia. Nie można się więc spodziewać, że zmiany w sposób magiczny ominą ubezpieczenia. Pytanie tylko, na ile ubezpieczyciele są gotowi, aby w nowych uwarunkowaniach się odnaleźć.